„Ohyda. Mała Księga Obrzydliwości” – recenzja książki
Ta książka nie pachnie zbyt dobrze. No bo jak ma pachnieć, jeśli nafaszerowana jest śliną, kupami, plwocinami, glutami, ściekami, sikami, błotem, wymiocinami. Często słychać w niej bąki, beknięcia i czuć smrody z ubikacji różnego rodzaju. Ale jak się okazuje, nie wszystko musi pachnieć, by być atrakcyjne. „Ohyda. Mała Księga Obrzydliwości”, bo o tej książce mowa,