Gdzie się Bałtyk z Tatrami spotkał – relacja z koncertu „Legenda Tatr”

Odkąd nowa Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie zaczęła swoją działalność (we wrześniu 2014 roku), miasto zyskało nie tylko nową, profesjonalną salę koncertową, ale przede wszystkim bogaty program muzyczny o różnorodnej stylistyce oraz ciekawe wydarzenia dla małych melomanów. Wśród propozycji dla tych ostatnich warte uwagi są koncerty rodzinne, odbywające się raz w miesiącu.

8 lutego odbył się koncert niezwykły, bowiem jednoczący na scenie trzy zespoły: Trebunie-Tutki, Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii w Szczecinie pod batutą Przemysława Zycha oraz Chór Akademii Morskiej w Szczecinie. W pierwszej chwili można by pomyśleć, że takie zestawienie jest trudne do połączenia, ale gdy przypomnimy sobie, z kim już grał góralski zespół i jakie eksperymenty muzyczne przeprowadził, wtedy nie powinniśmy się niczemu dziwić. Mała powtórka: zespół kontynuuje ponad stuletnią tradycję muzyczną, ale za sprawą kompozytora, autora tekstów i pierwszych skrzypiec zespołu – Krzysztofa Trebuni-Tutki tworzy „nową muzykę góralską” – wykorzystującą tradycyjne instrumenty góralskie, ale wykonywaną w awangardowych aranżacjach i z nowymi tekstami. Choć muzyka, zaliczana do nurtu „world music” i jako taka wykonywana na różnych festiwalach w Europie, Azji i Ameryce Północnej, jest nowoczesna, to teksty wciąż odwołują do tej samej tradycji: potęgi Tatr i wierzeń Podhala, porządku ustanowionego przez Boga, praw natury, wypasu owiec, muzykowania po halach i zbójnikowania. Zespół koncertował już z wieloma artystami reprezentującymi odmienne gatunki muzyczne. Warto tu wymienić choćby The Twinkle Brothers z Jamajki, Voo Voo czy Krzysztofa Herdzina. W ofercie zespołu są także wielkie projekty, jak choćby „Legenda Tatr”, rozpisany na zespół, chór i orkiestrę (po raz pierwszy wykonany w Łodzi z orkiestrą z tamtejszej filharmonii).

Legenda Tatr_1

Pan Krzysztof przedstawił najpierw swoje instrumenty: skrzypce, róg, trombitę (która, jak to sam określił, kiedyś służyła góralom za telefon komórkowy, gdy trzeba było przekazać jakąś ważną informację), fujarki – pojedynczą i podwójną tzw. dwójnicę, kozę podhalańską. A potem… rozpoczęła się opowieść o Jaśku Mosiężnym, który owce pasł, ale grał na skrzypkach, jak mało kto. Zabrzmiał utwór „Nutko moja”, bo też i Jasiek za nutką podążył. A potem śpiewał i grał po halach:

Pomalućku, polekućku
Mój wiaterku tońc
Dopiero sie ucyć musis
Jako tońcyć mos

Niejednej pannie w głowie zawrócił, bo sława jego na Podhalu była wielka:

Hej Hanko hej!
Moja kochanecko
Cy zostanies ze mną
W radości i w smutku
Choć syćka odejdą

Chodził Jasiek po halach latem, a na jesień przysiadał pod chatą, patrzył na mieniące się barwami góry i tak sobie śpiewał:

Ludzie za dutkami goniom
Nowe wille, auta majom
A jo sobie sie dziwujem
W górach inny świat znajdujem

Sława Janicka i do zbójców doszła. Brał taki zbójnik muzykanta gdzieś na łąkę i kazał sobie pięknie grać. Aż zabił Jaśka:

Zabili Janicka na zielonych łukach.
Cemu sie nie bronił? Ciupaske miał w rukach.

I popłynęły pieśni o Janosiku, o górach, o tym, że:

Siła w nos górolach
Nie w granitu skale
Rozum zaś w historii
I w tradycji chwale

Kłócił się anioł z diabłem o duszę Janicka, ale anioł wygrał, więc zabrał duszę do nieba. Tylko że św. Piotr zapytał: A nie poszedłbyś gdzieś indziej?. A Jasiek na to, że chętnie – on by sobie niebo znalazł na ziemi:

Orłem być – to jest wyzwanie
Ptokiem pieknym
i ślachetnym
Z góry dobrze syćko widzieć
Niebo pokazować innym

Czuć w tej muzyce i tekstach i wiejący halny, i góralski żywioł, i nostalgię za tym, co już odeszło i nie powróci. Gdzie Trebunie-Tutki nutę podały, tam chór i orkiestra ją podejmowały. Pięknie to wszystko razem współbrzmiało. Raz szybciej, raz wolniej. To aż iskry szły, to znów prawie do snu kołysało. Był i pokaz krzesanego. Wielkie brawa należą się także Agacie Kolasińskiej, która koncert prowadziła i z dziećmi potrafi błyskawicznie nawiązać kontakt.

Legenda Tatr_2

Koncert „Legenda Tatr” jest dowodem na to, że muzyka wymyka się sztywnym podziałom. Łatwo łączy się z różnymi dźwiękami, z pozoru trudnymi do zespolenia. Gdzie otwarte serca, tam płynie wspólna moc dźwięków – choćby spod Tatr aż (prawie) nad morze.

Agata Hołubowska

Legenda Tatr
koncert rodzinny dla dzieci od 6. roku życia z opiekunami
8 lutego 2015
Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie

Artyści
Trebunie-Tutki
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii w Szczecinie
Chór Akademii Morskiej w Szczecinie (przygotowanie Sylwia Fabiańczyk-Makuch)
Przemysław Zych – dyrygent

(Dodano: 2015-02-11)

Dodaj komentarz