„Jaś i Małgosia” – recenzja spektaklu

Idąc na przedstawienie dla dzieci, oczekuję, że obejrzę spektakl dla dzieci. Nie nastawiam się na pracę intelektualną, polegającą na dochodzeniu, co też reżyser miał na myśli. Jestem pewna, że tego samego oczekują najmłodsi widzowie, dla których wizyta w teatrze to wielkie wydarzenie.

Coraz częściej mam jednak poczucie, że moje oczekiwania nie przystają do rzeczywistości. Teatr się zmienia – to rzecz jasna i w gruncie rzeczy pozytywna. Nieoczywisty tylko jest dla mnie kierunek tych zmian. Odnoszę wrażenie, jakby twórcy teatru – świadomie czy też nie – coraz bardziej zbliżali się do rozwiązań i gagów z dużego ekranu. A to staje się niebezpieczne.

Ostatnia premiera w warszawskim Teatrze Guliwer utwierdziła mnie w przekonaniu, że eksperymenty z treścią i formą, a także nowatorskie rozwiązania (których zresztą jestem fanką – np. muzyka do spektaklu Pippi Piratka w Teatrze Pleciuga), powinny być wprowadzane do teatru dziecięcego z rozmysłem i wielkim wyczuciem, a odchodzenie od „klasycznych” przedstawień, takich, w których występują lalki, z których piosenki wpadają w ucho, a przekaz jest jasny i klarowny – powinien odbywać się stopniowo.

Jaś i Małgosia

„Jaś i Małgosia” w reżyserii Piotra Tomaszuka to kompilacja dwóch interpretacji tej znanej wszystkim opowieści. Autor adaptacji garściami czerpał z Brzechwy – co chwalebne, gdyż wierszowany utwór znany jest nawet najmłodszym; skorzystał też z pierwotnej wersji Braci Grimm, bardziej mrocznej i niezbyt lubianej przez dzieci. Ale nie w tym rzecz, bo przecież pisarze i reżyserzy przyzwyczajają nas nie od dziś do nowych, uwspółcześnionych i odbiegających od oryginału baśni i bajek. Problem polega na tym, że twórca tego spektaklu, moim zdaniem, nieco się zagalopował. Chcąc stworzyć spektakl dla dzieci i rodziców, o tych pierwszych chyba nieco zapomniał. Odniosłam wrażenie, że przez cały czas puszcza oko do dorosłego widza (Kapitan Żbik czy Elvis Presley to dla dziecka postacie nieznane, a motyw podsłuchu – niezrozumiały), młodego próbując rozbawić żartami niezbyt wyszukanymi, mówiąc oględnie, znanymi z filmów animowanych (tych, których też nie zaliczyłabym do kategorii „dla dzieci”), gdzie puszczanie bąków i głupie miny robią furorę.

Może jednak zbyt krytycznie patrzę na ten spektakl, zbyt wysokie wymagania stawiam przed twórcami, zapominając o upływie czasu i zmianach kulturowych? Sama nie wiem. Dostrzegam bowiem w tym przedstawieniu elementy, które zasługują na pochwałę – jest to z pewnością muzyka Piotra Nazaruka, choć niestety momentami zakrzyczana, a także scenografia – mimo że nieskomplikowana, to jednak intrygująca (szczególnie „drzewa” w lesie). Całkiem nieźle wypadają też aktorzy, przed którymi postawiono niełatwe zadanie odgrywania scen iście kabaretowych przed dziecięcą publicznością.

A dziecięca publiczność bawiła się w najlepsze. W przyjętej konwencji nawet Baba Jaga nie straszyła, co zapobiegło wybuchom płaczu; objadanie się przez bohaterów piernikami budziło zazdrość, która jednak została złagodzona w scenie finałowej, gdy widownię zasypał grad cukierków.

To właśnie rozdźwięk pomiędzy moimi odczuciami, a wrażeniami dzieci daje do myślenia – czy gdyby Jaś z Małgosią nie puszczali bąków, aktorzy nie sypali cukierkami, a drwal nie zataczał się po scenie, to czy dzieciom nadal by się podobało? Jestem pewna, że odpowiedź brzmi „tak” i wierzę, że właśnie dlatego wciąż warto starać się wznosić w twórczości dla dzieci na wyżyny… Bo jeśli teatr za bardzo upodobni się do kina i telewizji, jeśli uznamy, że wystarczy zaserwować kilka oklepanych gagów, to odbierzemy widzom możliwość wyboru, alternatywę…

Ewa Świerżewska, fot. z archiwum Teatru Guliwer

Jaś i Małgosia
Piotr Tomaszuk wg J. Brzechwy i braci Grimm
Reżyseria: Piotr Tomaszuk
Scenografia: Szymon Gaszczyński
Muzyka: Piotr Nazaruk
Asystent reżysera: Robert Drobniuch
Obsada:
Jaś – Georgi Angiełow/ Maciej Owczarzak
Małgosia – Elżbieta Pejko/Honorata Zajączkowska
Matka- Izabella Kurażyńska/Katarzyna Brzozowska
Ojciec – Adam Wnuczko/Tomasz Kowol
Wilk – Damian Kamiński
Czarownica- Katarzyna Kawalec
Technik wiewiórka – Jacek Poniński
Technik dzięcioł – Paweł Jaroszewicz
Dyrdymato – Krzysztof Prygiel
Inspicjent – Krystyna Bogacka

Premiera: 12 wrzesień 2009 r.
Czas trwania spektaklu: 100 minut.
Przedstawienie dla dzieci od lat 5.

(Dodano: 2009-09-14)

Dodaj komentarz