Wywiad z Lucy i Stephenem Hawkingami

Zapraszamy do lektury wywiadu z autorami książki „Jerzy i tajny klucz do Wszechświata” – Lucy i Stephenem Hawkingami.

Lucy Hawking, autorka
Jest dziennikarką i pisarką. Studiowała języki nowożytne na Uniwersytecie Oksfordzkim i ukończyła roczne podyplomowe studium dziennikarstwa międzynarodowego na Uniwersytecie City w Londynie. Pisuje do wielu brytyjskich gazet ogólnokrajowych oraz amerykańskiego „New York Magazine”. Wydała dwie powieści – Jerzy i tajny klucz do Wszechświata jest jej trzecią książką, pierwszą skierowaną do dziecięcego czytelnika. Napisała ją z ojcem, Stephenem, który pewnej bezsennej nocy niedługo po jej narodzinach w 1970 roku dokonał przełomowego odkrycia dotyczącego czarnych dziur. Teraz wspólnie opisali czarne dziury dla młodych odbiorców. W 2005 roku Lucy wzięła udział w londyńskim maratonie, aby zebrać pieniądze dla Państwowego Stowarzyszenia dla Osób Autystycznych (National Autistic Society). Mieszka w Cambridge z synem Wiliamem.

Co zainspirowało panią do napisania tej książki?

Pomysł stworzenia postaci Jerzego oraz opisania jego podróży przez fizykę i Wszechświat pojawił się kilka lat temu. Mam dziewięcioletniego syna. Pomyślałam, że byłoby wspaniale, gdybym wraz z ojcem napisała coś, co przybliżyłoby mojemu dziecku pracę jego dziadka. Kiedy pracowaliśmy nad książką, ojcu urodził się drugi wnuk, więc powieść poświęcona jest również jemu. Jeśli chodzi o wyjaśnianie dzieciom zawiłości fizyki, zawsze czułam, że powinniśmy stworzyć historię, której akcja ilustrowałaby zagadnienia z dziedziny fizyki. Gdy szukałam inspiracji, przekonałam się, że istnieje mnóstwo książek dla dzieci z gatunku science fiction, ale niewiele „science fact”. Literatura science fiction może być pasjonująca i wciągająca, ale niewiele nam mówi o Wszechświecie, w którym żyjemy. A przecież dowiadujemy się o nim coraz więcej i ciągle odkrywamy, jaki jest wyjątkowy. Poczułam, że mogłabym napisać powieść przygodową, w której akcja bazowałaby na faktach naukowych zamiast na fantazji. Uznałam, że bardzo istotne jest, aby wpleść naukę do wątku, ponieważ chciałam, aby powieść była ciekawa i inspirująca, żeby zainteresowały się nią dzieci, które zwykle nie sięgnęłyby po książkę o fizyce. Mamy oczywiście nadzieję, że Jerzy i tajny klucz do Wszechświata zaciekawi również rodziców!

Jak wyglądała pani praca nad książką?

Od samego początku miałam w głowie postać małego chłopca o imieniu Jerzy, który mieszka obok największego żyjącego naukowca na świecie – Eryka. Jerzy wkracza w świat nauki z bardzo skromną wiedzą, ponieważ jego rodzice z założenia nie lubią nauki i techniki, które winią za problemy, z jakimi boryka się Ziemia. Niewinny Jerzy okazuje się mieć dość ciekawości i wyobraźni, aby zrozumieć zagadnienia, które objaśnia mu sympatyczny Eryk. Córka naukowca, Ania, i superkomputer Kosmos pomagają chłopcu ożywić świat fizyki. Całą trójkę czeka wielkie wyzwanie…

Mimo wszystko niełatwo nam było wpleść fizykę do powieści. Chcieliśmy, aby historia swobodnie płynęła, a czytelnik nie miał poczucia, że jest celowo edukowany. Spędziliśmy wiele godzin na rozmowach, aby znaleźć sposób na wyrażenie bardzo skomplikowanych idei poprzez prostą formę artystycznego przekazu. Współpracowałam z ojcem i jednym z jego byłych doktorantów, Christophe’em Galfardem, nad naukową częścią książki. To był fascynujący proces. Ojciec całe życie pracował nad niektórymi zagadnieniami tu opisanymi. Praca z nim była niezwykle ciekawa – posiada on bowiem zadziwiającą zdolność do przechowywania w głowie ogromnej wiedzy, ale też właściwie ocenia liczbę niezbędnych rozmówcy szczegółów i czyni zwięzłe uwagi, które potrafią całkowicie odmienić czyjś sposób myślenia. Ojciec jest zapewne jednym ze światowych ekspertów w ujmowaniu trudnych zagadnień za pomocą przystępnego języka, naprawdę odniósł w tym sukces. Praca z nim była absolutną przyjemnością i czułam się zaszczycona, że dostałam taką szansę. Christophe Galfard także wniósł ogromny wkład, jeśli chodzi o naukowy wątek powieści, jej symbolikę i szczegóły.

Jaką dokładnie rolę odegrał Christophe Galfard?

Christophe jest byłym doktorantem ojca – dołączył do projektu pod koniec pracy nad swoim doktoratem. Wspaniale mi przygotował część naukową, którą wplotłam do opowieści. W książce było wiele szczegółów wymagających konsultacji, więc ogromną pomoc stanowiła dla mnie możliwość ustalania ich na bieżąco. Można to wyjaśnić w ten sposób, iż ogólna wizja historii bazuje na czterdziestoletniej karierze mojego ojca jako fizyka teoretycznego. To on nami kierował, doradzał nam, poprawiał i pisał. Christophe zaś pracował nad niektórymi sposobami wyrażenia wielkich idei w twórczej formie.

W jaki sposób praca nad książką wpłynęła na pani relację z ojcem?

Dała nam okazję do nawiązania stosunków właściwych dorosłym osobom ¬- to wielki dar. Pracując nad powieścią o Jerzym, musieliśmy spędzić wiele godzin na intensywnych naradach. Wiele się o sobie nawzajem nauczyliśmy i świetnie się bawiliśmy. To było coś naprawdę wyjątkowego.

Jak wyglądało dzieciństwo córki najsłynniejszego fizyka na świecie?

Kiedy byłam mała, ojciec jeszcze nie był najsłynniejszym fizykiem na świecie – sława przyszła dopiero po wydaniu Krótkiej historii czasu, a wtedy byłam już prawie dorosłą nastolatką. Oczywiście zawsze cieszył się uznaniem w kręgu fizyków, ale to garstka poważnych osób, którym nie jest dane zostać idolami ogółu. Bardziej uderzający był sposób, w jaki powszechnie na niego reagowano – uwagę przykuwał jego elektryczny wózek inwalidzki. W latach siedemdziesiątych widok niepełnosprawnej osoby poruszającej się samodzielnie uważano za dość niezwykły, więc ludzie zatrzymywali się i gapili. Ojciec jeździł wózkiem naprawdę szybko i czasem dość brawurowo, więc przypuszczam, że to właśnie przyciągało spojrzenia. Jako dziecko wpatrywałam się w tych ludzi naprawdę ostrym wzrokiem, żeby sprawdzić, jak im się to spodoba, ale wątpię, by mnie zauważali.

Niezmiernie się cieszę, że niepełnosprawni mają teraz większą swobodę poruszania się i są lepiej traktowani. Myślę, że ojciec ma wielkie zasługi w ukazaniu ludziom tego, że brak sprawności nie stanowi przeszkody w prowadzeniu pełnego i ciekawego życia. Wiele osób, które same przeżyły trudne chwile, mówiło mi, że był on dla nich inspiracją. Jego ostatni lot i doświadczenie stanu nieważności, a także plan podróży w kosmos naprawdę pokazują, że chyba niebo dopiero byłoby granicą, jeśli chodzi o niego

Czy czuła pani presję, aby zostać naukowcem?

Nie. Od najmłodszych lat widać było, że interesuje mnie sztuka. Najpierw chciałam zostać baletnicą, ale byłam za mała i za okrągła, a także zbyt skłonna do chichotów – brakowało mi elegancji niezbędnej, aby się tego pozbyć! Myślę, że ojciec ucieszyłby się, gdybym została naukowcem, ponieważ on naprawdę uważa, że jest to zajęcie najciekawsze i dostępne dla wszystkich. Jednak sądzi też, że każdy musi podążać w życiu własną ścieżką, wiec nie popychał mnie w stronę fizyki teoretycznej, skoro nie był to mój naturalny kierunek.

Ostatnio spotkały panią ekscytujące przygody podczas podróży do Stanów Zjednoczonych, prawda?

Właśnie wróciłam. Szukałam tam pomysłów i materiałów do drugiej książki. Miałam szczęście przeżyć coś naprawdę niezwykłego – oglądałam start promu kosmicznego na Florydzie. Gdy obserwuje się, jak prom unosi się z ziemi, widać niewiarygodnie jasne światło pod nim, jaśniejsze niż cokolwiek, co widziałam w życiu. Ale przez kilka sekund, na samym początku, start wydaje się całkowicie bezgłośny, a całe zdarzenie spokojne. Nagle hałas roznosi się wokół falą, pędzi w twoją stronę, tak intensywny, że czujesz uderzenie w piersi, budynki drżą, a powietrze trzaska. Byłam zaskoczona tym, jak silne emocje potem czułam. Spojrzałam w niebo i zobaczyłam dziwny układ chmur, w kształcie serca, wysoko w górze. O mało się nie rozpłakałam, ale bynajmniej nie ze smutku, lecz z natłoku wrażeń.

Jakby tego było mało, następnego dnia wzięłam udział w locie organizowanym przez Zero Gravity Corporation (kogóż by innego?) z Centrum Lotów Kosmicznych im. Kennedy’ego. Doświadczyłam wówczas stanu nieważkości.. Ostatni raz tak świetnie się bawiłam, gdy miałam chyba z pięć lat – poruszanie się w stanie nieważkości jest przekomiczne, po prostu nie możesz przestać się śmiać! Wydaje się, że przejście w ciągu sekund z nieważkości do przyciągania może być przerażające. Było jednak całkiem naturalne, to naprawdę świetna zabawa! Pozwolili mi zabrać do domu niebieski kombinezon. Zamierzam zakładać go na przyjęcia.

Co teraz planuje pani i pani ojciec?

Ja zamierzam napisać drugą książkę, która skupi się na podróżach w kosmos, ojciec zaś wybiera się w podróż na pokładzie Virgin Galactica! Można więc powiedzieć, że jesteśmy ostatnio rodziną ery kosmicznej.

 Stephen Hawking, autor

Stephen Hawking jest jednym z czołowych fizyków teoretycznych świata. Mieszka i pracuje w Cambridge, gdzie od 1979 roku jako profesor matematyki obejmuje katedrę Lucasa – podobnie jak Izaak Newton w 1663 roku. Urodzony w trzechsetną rocznicę śmierci Galileusza, ma obecnie sześćdziesiąt pięć lat, a od ponad czterdziestu zmaga się ze stwardnieniem zanikowym bocznym. Pomimo choroby podróżuje po świecie z wykładami i bierze udział w licznych konferencjach. Wydał wiele książek – jego pierwsza praca popularnonaukowa, międzynarodowy bestseller Krótka historia czasu, utrzymał się na liście bestsellerów „Sunday Times’a” przed 237 tygodni. Profesor Hawking otrzymał dwanaście honorowych tytułów naukowych, Order Imperium Brytyjskiego oraz order „Companion of Honour” od królowej Elżbiety II, jest także członkiem Papieskiej Akademii Nauk. Wielokrotnie pojawiał się w telewizji, między innymi gościnnie w serialach Star Trek oraz Simpsonowie. Ma troje dzieci i dwóch wnuków. Jerzy i tajny klucz do wszechświata to jego pierwsza książka dla młodych czytelników. Ostatnio wziął udział w zorganizowanym przez Zero Gravity Corporation locie, podczas którego doświadczył stanu nieważkości – w ramach przygotowań do planowanej na 2009 rok podróży w Kosmos na pokładzie Virgin Galactica.

Napisał pan książkę naukową dla dzieci, która ma wyjaśnić, jak funkcjonują Wszechświat i czarne dziury. Co skłoniło pana do jej stworzenia i jak zdołał pan wyjaśnić czarne dziury w sposób zrozumiały dla młodych czytelników?

Dzieci pytają, dlaczego różne rzeczy robią to, co robią, i dlaczego. Zbyt często mówi się im, że są to głupie pytania, ale mówią to dorośli, którzy nie znają odpowiedzi i nie chcą wyjść na głupców, przyznając się do niewiedzy. Bardzo ważne jest podtrzymanie ciekawości w młodych ludziach, aby nie przestali pytać: dlaczego. Sam jestem dzieckiem w tym sensie, że wciąż czegoś szukam.

Czarne dziury fascynują dzieci, skłaniają do zadawania pytań. Widzę, że one szybko pojmują ideę, jeśli podczas wyjaśniania posługuję się niefachowym słownictwem.

Czy kiedykolwiek będziemy mogli podróżować w czasie?

Już teraz wszyscy podróżujemy w czasie – do przodu. Możemy to przyspieszyć, lecąc rakietą z dużą prędkością i powracając na Ziemię, gdy wszyscy znani nam ludzie już się zestarzeją lub nie będą żyli. Ogólna teoria względności Einsteina zdaje się zapewniać możliwość zakrzywienia czasoprzestrzeni tak bardzo, że moglibyśmy cofnąć się w czasie. Jednak jest prawdopodobne, że wywołałoby to nagłe promieniowanie, które zniszczyłoby statek kosmiczny, a może i samą czasoprzestrzeń.

Jakim pan był dzieckiem? Czym się pan interesował?

Jako dziecko chciałem wiedzieć, jak pracują różne rzeczy, i pragnąłem móc je kontrolować. Z kolegą zbudowaliśmy wiele skomplikowanych modeli, którymi sterowałem. Potrzeba zdobycia wiedzy, jak działa Wszechświat, była naturalnym następnym krokiem. Jeśli zrozumie się Wszechświat, można go w pewnym sensie kontrolować. Nigdy nie byłem prymusem, ale koledzy z klasy chyba musieli dostrzec drzemiący we mnie potencjał, ponieważ dostałem przezwisko „Einstein”.

Naprawdę uważa pan, że musimy zacząć osiedlać się w kosmosie, aby ludzkość przetrwała? Czy pan wybiera się w kosmos?

Sądzę, że ludzkość nie ma przyszłości, jeśli nie wyruszy w kosmos. Musimy rozszerzyć nasze horyzonty poza Ziemię, aby liczyć na długą przyszłość. Nie możemy patrzeć w głąb siebie na tej małej, coraz bardziej zanieczyszczonej i zatłoczonej planecie. Trzeba spojrzeć na zewnątrz, na Wszechświat. To będzie wymagało czasu i wysiłku, ale stanie się coraz łatwiejsze wraz z rozwojem techniki. Chcę wzbudzić w ludziach zainteresowanie kosmosem. Sam nigdy nie pozwoliłem, aby choroba mnie ograniczała. Żyje się tylko raz.

W swojej książce dla dzieci przedstawia pan Wszechświat bez stwórcy. Czy odzwierciedla to pańskie przekonania?

Ta historia mówi, że Wszechświatem rządzą prawa nauki. Niektórzy mogą je uważać za działanie Boga, ale dyskusja dotycząca zagadnień teologicznych jest nie na miejscu w powieści przygodowej dla dzieci.

Czy podobało się panu doświadczenie stanu nieważkości?

Nie przeszkadza mi fakt, że jestem przykuty do wózka inwalidzkiego, ponieważ mój umysł swobodnie wędruje po Wszechświecie, ale i tak uczucie nieważkości było cudowne.

Copyright © Lucy Hawking, 2007

Jerzy i tajny klucz do Wszechświata
Lucy i Stephen Hawking
il. Garry Parsons
przeł. Piotr Amsterdamski
Nasza Księgarnia 2008

Dodaj komentarz