„Przygody króla Gucia i króla Maciusia” – recenzja książki

Przygody króla Gucia i króla Maciusia to współczesna baśń literacka dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Autorka tworzy świat pełen absurdu i abstrakcji, w którym marzenia i wiara w ich spełnienie to wartości nadrzędne, bo od nich zależy, czy ten świat będzie istniał. Książka Ewy Ostrowskiej to również dowcipna opowieść o przyjaźni, rywalizacji, pysze, wierze, nadziei, wyjściach awaryjnych, samotności, a także radości z odkrywania prostych prawd.

Pojawia się tu cała galeria barwnych postaci, których przywary i wady, demaskowane przez autorkę bez litości poprzez próby, jakim poddaje swoich bohaterów, stanowią dla czytelnika źródło największej radości.

Poznajemy zatem króla Brodatego, władcę niezmierzonego królestwa, który wydaje dekret stanowiący o tym, że rozum nie mieści się w głowie, lecz w brodzie, czego dowodem jest jego „broda wspaniała”. Nakazuje więc poddanym golenie bród pod rygorem kary śmierci, aby nikt nie był mądrzejszy od niego. Dla Króla Brodatego nie liczy się nic oprócz jego pięknej, długiej ozdoby, której włoski liczą wszyscy matematycy w państwie. Pewnego dnia król umiera, zaskoczony przez śmierć, której raczył nie zauważyć, zajęty pielęgnowaniem swej dumy.

Następną postacią, wysuwającą się na chwilę na pierwszy plan, jawi się Marszałek Dworu. Jego podstawowym zadaniem jest kreowanie rzeczywistości pozostałych bohaterów książki. To on po śmierci króla zwalnia dwustu królewskich fryzjerów odpowiedzialnych dotąd za strzyżenie brody oraz trzystu matematyków, żeby wróciwszy do szkół, mogli znów uczyć dzieci. Następnie zaczyna organizować poszukiwania kandydata na króla, ponieważ Brodaty nie pozostawił dziedzica. Ku rozpaczy Marszałka Dworu okazuje się, że nikt nie chce zostać nowym władcą, każdy ma ciekawsze i bardziej pożyteczne zajęcia „w cywilu”. Sam Marszałek – kierownik poczty, rano pilnuje ceremoniałów na zamku, a później przyjmuje telegramy i stempluje listy. Potem wraca do domu, gdzie poddaje się bez reszty władzy żony, Hrabiny Hermenegildy, despotki, pragmatyczki, którą, prawdopodobnie, dręczy nerwica natręctw – musi wszystko zamykać na klucz, włącznie z Marszałkiem Dworu.

Wracając do poszukiwań kandydata na króla… Rada Dworska postanawia opublikować w gazecie ogłoszenie o poszukiwaniu krewnych króla Brodatego, w celu odebrania znacznego spadku. Taki fortel (bo spadku nie było, a jedynie istniało całe królestwo do przejęcia) faktycznie się opłaca. Następnego ranka pod bramę królewską zajeżdża taksówka, z której wysiadają:

„(…) książę Gucio z żoną – księżną Hortensją oraz córką, księżniczką Esmeraldką, i książę Maciuś z żoną – Księżną Kunegundą oraz córką, księżniczką Moniczką”.

Książę Gucio (a już wkrótce król Gucio) wygląda uroczyście, choć się poci, a niedopinający się garnitur zdradza jego zamiłowanie do wszelkich potraw. Jest to człowiek jowialny, uległy, spolegliwy, kulinarny marzyciel, czasem dekownik, obawiający się jedynie gniewu i pretensji żony, marzący o stworzeniu własnej książki z przepisami na wyśmienite dania. Księżna Hortensja – „(…) matrona wielce nadobna, sto trzydzieści kilo, bez kapelusza, w kapeluszu pięć kilo więcej”, to sprytna, nieco skąpa manipulantka, z lekka również, szantażystka emocjonalna, wodząca męża, Gucia, za nos. Z całej trójki tylko księżniczka Esmeraldka nie wygląda uroczyście, „(…) była po prostu śliczną dziewczynką z długimi, czarnymi warkoczykami”. Zarówno ona, jak i jej daleka kuzynka, księżniczka Moniczka, „(…) najzwyklejsza w świecie dziewczynka z podrapanymi kolanami”, na co dzień jadają podwieczorki z Alicją z Krainy Czarów, rozmawiają z Mary Poppins i Małym Księciem, a przez okno swojej sypialni (bo mieszkają razem) widzą wszystko, co zapragną ujrzeć.

Księciu Maciusiowi podczas podróży do zamku oderwał się rękaw od marynarki, a spodnie zwinęły się w harmonijkę, lecz pomimo tego on również nadal prezentuje się dumnie. Ten wrażliwy mężczyzna o dobrym sercu marzy skrycie o puszczaniu latawców z najwyższej góry, obawia się jedynie, podobnie jak Gucio i Marszałek Dworu, własnej żony. Księżna Kunegunda wpada w rozpacz i mdleje, gdy sprawy układają się nie po jej myśli. Robi to w sposób teatralny, uszkadzając swe książęce ciało to tu, to tam. Częstotliwość omdleń sprawiła, że książę Maciuś zobojętniał nieco na popisy żony. Ignorując ją i zmieniając temat sprawia, że żona czasem rezygnuje z upadku.

Gościnnie w baśni pojawia się także autorka książki. Kochająca kwiaty, baśnie, dzieci, występuje w roli obrończyni wolności marzeń i myśli. Wyrusza na pomoc dziewczynkom, Moniczce i Esmeraldce, które dręczone przez hrabinę Hermenegildę, tracą wiarę.

Wszystkie opisane powyżej osoby, bo trudno je nazwać tylko postaciami z baśni, przeżywają wspólne przygody, których finał zadowoli każde dziecko. Najwięcej atrakcji i wspólnych przygód oczywiście czeka na Króla Maciusia i króla Gucia.
Dlaczego? Przecież są królami!

Wszelkich dalszych wyjaśnień proszę szukać w tekście. Bawcie się dobrze, dzieciaki!

Przykro tylko, że finał baśni jest nieco płynny i chyba lekko naciągany. Mam wrażenie, że Przygody króla Maciusia… to książka „z tych”, które czyta się raz, po czym odkłada na półkę i zapomina.

Anna Zagajewska

Przygody króla Gucia i króla Maciusia
Ewa Ostrowska
il. Monika Sommer
Skrzat, 2008
wiek: 5+

(Data publikacji: 2008-10-29)

Dodaj komentarz