Staramy się otwierać drzwi – wywiad z Martą Bręgiel-Benedyk z wydawnictwa Namas

Do tej pory wydaliśmy dwa tytuły dla dzieci, oba pochodzące z Węgier. Łączy je osoba wielokrotnie nagradzanej ilustratorki, Katalin Szegedi – mówi Marta Bręgiel-Benedyk z Wydawnictwa Namas w rozmowie z Agatą Hołubowską.

Agata Hołubowska: Skąd pochodzi nazwa wydawnictwa i co ona oznacza?

Marta Bręgiel-Benedyk: Słowo namas w sanskrycie i stąd również w hindi znaczy „pełne szacunku pozdrowienie, pokłon”. Sporo osób w Polsce zna już słowo namaste, którego używa się w hindi na powitanie. To bliskie sobie słowa. Nazwa odzwierciedla nasze intencje.

AH: Jaki jest cel wydawnictwa, jego założenia i idea?

MB-B: Jeśli chodzi o literaturę dla dorosłych, wydajemy książki indyjskich autorów oraz książki poświęcone Indiom. Jednocześnie interesują nas książki dla dzieci, które pozwalają im wkroczyć w świat różnorodności, otwartości na drugiego człowieka, także całkiem innego od nich samych. Myślę, że to wspaniała przygoda – spotkanie z kimś, kto może wzbogacić moje własne postrzeganie świata, dzięki komu mogę odkrywać nieznane obszary, również w sobie samym. Dziecko czerpie ze świata pełnymi garściami; sądzę, że jeśli nie nauczymy go uprzedzeń, widzenia świata przez pryzmat krzywdzących stereotypów, może stać się otwartym i mądrym dorosłym, co chyba jest najlepszą drogą do szczęścia.

AH: Co wydajecie, a czego na pewno nie będziecie wydawać?

MB-B: Do tej pory wydaliśmy dwa tytuły dla dzieci, oba pochodzące z Węgier. Łączy je osoba wielokrotnie nagradzanej ilustratorki, Katalin Szegedi. Nasza druga książka, „Lenka”, jest pierwszą z serii czterech książeczek, które mogą być przyczynkiem do rozmowy z dzieckiem o ważnych dla niego sprawach i emocjach. Zasadniczo nasze książki przeznaczone są do wspólnego czytania. Oczywiście dziecko może samo wracać do książki, jeśli zechce, ale moment wspólnego czytania z rodzicem jest bardzo ważny; rozmowa z bliską osobą dorosłą to najlepsza kontynuacja tego, co stara się przekazać książka.
Myślę, że nie grozi nam publikowanie pozycji, które świadczyłyby o braku szacunku dla najmłodszego czytelnika. W momencie wyboru lektur dla siebie dorosły czytelnik kieruje się wieloma czynnikami: atrakcyjnością fabuły, estetyką, ma ulubionych autorów, tłumaczy, ulubione serie wydawnicze czy też nawet konkretne wydawnictwa, na których się nie zawiódł. Sądzę, że tak samo powinno być w przypadku książek, które dajemy naszym dzieciom – szczególnie, że wracają one do swoich lektur znacznie częściej niż my, a zatem i książka powinna być jak najbardziej przemyślana. Na polskim rynku istnieje w tej chwili wiele wspaniałych wydawnictw i rodzice mają z czego wybierać. Ostateczną ocenę książkom wystawiają dzieci: jeśli nasza publikacja potrafi je zainteresować albo (największe marzenie!) stać się ich ulubioną lekturą, to znaczy, że dobrze wykonaliśmy swoją pracę. Takie sygnały od rodziców są bardzo cenne.
W najbliższych dniach naszym nakładem ukaże się „Maximum City. Bombaj” Suketu Mehty. To po części książka autobiograficzna, po części reportaż opowiadający o spotkaniu z miastem, które jest dobrze znane (to rodzinne miasto autora), a zarazem obce (autor powraca doń po 21 latach mieszkania poza granicami Indii). Odkrywając miasto przed sobą samym, pokazuje je nam z zupełnie niezwykłej perspektywy. Zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w tej wyprawie, zaznaczam jednak, że ze względu na zawarte w niej opisy brutalnych scen jest to książka przeznaczona dla czytelników dorosłych.
W tym roku planujemy również wydanie dwóch książek indologicznych. No i oczywiście dalszych tytułów z serii zapoczątkowanej przez „Lenkę”.
W przyszłości chcemy poszerzyć ofertę o pozycje adresowane do dzieci starszych i młodzieży.

AH: Jakie kryteria musi spełniać książka, by wzbudziła twoje zainteresowanie?

MB-B: Przede wszystkim musi przykuć moją uwagę. W przypadku książki dziecięcej sprzeczna z moim gustem ilustracja dyskwalifikuje projekt. Poza kryteriami, o których już mówiłyśmy w związku z profilem wydawnictwa, książka musi zwyczajnie mnie przekonywać. Muszę mieć ochotę przeczytać ją mojej córce, sobie. Tekst musi mieć w sobie to „coś”, co pozwala zatrzymać się nad nim na dłużej. Sądzę, że w przypadku małych wydawnictw dobór projektów jest bardzo indywidualny, a to oznacza większą frajdę z pracy, brak sztywnych ram i ograniczeń, większą elastyczność.

AH: Do kogo książki wydawnictwa Namas są skierowane? Czy istnieje „idealny” odbiorca?

MB-B: Książki dla dzieci, które obecnie wydajemy, adresowane są do dzieci powyżej 3 roku życia. „Narodziny księżniczki”, nasza pierwsza książka, nie jest definiowalna w sensie grupy wiekowej odbiorcy. Współpraca duetu Katalin Szegedi i Ildiko Boldizsar zaowocowała książką, której czytelniczki to zarówno małe dziewczynki jak i dojrzałe kobiety. „Maximum City. Bombaj” mogłaby się wydawać książką skierowaną głównie do osób zainteresowanych współczesnymi Indiami, ale tak naprawdę mówi ona o doświadczeniu życia w metropolii, porusza ten temat w bardzo szerokim, uniwersalnym zakresie.
Nie sądzę, że istnieje ktoś taki jak „idealny” odbiorca. Od momentu wydania książka żyje swoim życiem. Oczywiście potrafimy w pewnym zakresie przewidzieć, jak zostanie odebrana, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto dostrzega w niej coś zupełnie innego. To stwarza pole do dyskusji, przemyśleń. Staramy się otwierać drzwi, a nie zamykać je, zapraszamy wszystkich, którzy mają ochotę na przygodę czytelniczą.

AH: Czy planujecie wydawać również literaturę polską?

MB-B: Tak, mamy takie plany, przede wszystkim w zakresie literatury naukowej, ale pojawiają się również bardzo ciekawe propozycje młodych polskich twórców, debiutantów, które chcielibyśmy kiedyś zrealizować.

AH: O czym są książki, które do tej pory wydaliście?

MB-B: Nasza pierwsza książka, „Narodziny księżniczki”, jest skierowana do dziewczynki, dziewczyny, kobiety; opowiada właśnie o byciu kobietą. Mówi o wolności od stereotypów, o potencjale, jaki każda z nas ma w sobie. Tekst ma wiele warstw, inaczej odbiera go trzylatka, inaczej dorosła kobieta. Prawdziwą radością jest dla mnie każda rozmowa, z której dowiaduję się, jakie emocje i przemyślenia wzbudziła ta książka. To wspaniałe wiedzieć, że praca, którą się wykonuje, oddziałuje na innych i wnosi coś w ich życie.
„Lenka” ukazuje jeden dzień z życia małej dziewczynki, która bardzo pragnie z kimś się zaprzyjaźnić, ale nie znajduje akceptacji wśród dzieci. Pozostaje sobą, ma własne pasje, talenty, którymi potrafi się cieszyć. I to dzięki nim, dzięki byciu sobą znajduje w końcu prawdziwego przyjaciela. Bardzo prosta historia, pełna ciepła i czułości.

AH: Dziękuję za rozmowę.

Z Martą Bręgiel-Benedyk z Wydawnictwa Namas rozmawiała Agata Hołubowska.

Marta Bręgiel-Benedyk

Marta Bręgiel-Benedyk – wydawca i tłumacz. Z wykształcenia magister filozofii. Od 15 lat stara się poznawać Indie, co zajmie jej zapewne resztę życia.

(Dodano: 2011-04-10)

Dodaj komentarz