Przepraszam, czy tu rosną artyści?

Atelier Foksal to siedziba szkoły rysunku i malarstwa; to miejsce, gdzie można uczyć się rysować, malować, rzeźbić. Już wygląd wnętrza zachęca do pracy dzieci, młodzież i dorosłych. Tu wszystko jest urządzone tak jak w atelier dawnych malarzy, jak na starym dagerotypie. A jednak zaglądają tu nawet maluchy, które ukończyły 2,5 roku…

Wchodzę w bramę przy ul. Foksal 11, skręcam w lewo do drzwi wejściowych. Jestem na klatce, a nade mną dużo schodów… (dostrzegam windę). Wspinam się na drugie piętro, dzwonię do drzwi, przekraczam próg… – ależ tu dużo przestrzeni! W sekretariacie wita mnie Katarzyna Hołod – asystentka dyrektora artystycznego, od której dowiaduję się:

– Tu jest ciągły ruch, a największy w soboty, kiedy to dzieci opanowują całą powierzchnię Atelier; wtedy dopiero jest radośnie i gwarno.

Poznaję Teresę Starzec, „główny motor” Atelier Foksal. Przechodzimy w zacisze jednej z pracowni, zostawiając Kasię Hołod z nieustannie dzwoniącymi telefonami i gromadzącą się grupką najmłodszych dzieci (z opiekunami) – jest wtorek, zajęcia zaczynają się o godz. 11.

Rozmowa z Teresą Starzec – dyrektor Atelier Foksal:

Edyta Kolasińska-Bazan (EKB): Proszę dokończyć zdanie: Fundacja Atelier została założona w listopadzie 1991 roku, aby…

Teresa Starzec (TS): Aby wypełnić lukę, jaka powstała w tamtych latach (i trwa do dzisiaj) w nauczaniu plastycznym na wszystkich poziomach edukacji dzieci. Od lat 90. zajęcia plastyczne i muzyczne zostały okrojone tak, że prawie ich nie ma w szkolnictwie; jeśli są, to nie prowadzą ich fachowcy. My wypełniamy skutecznie tę lukę już 18 lat.

EKB: W 1992 roku powstało Atelier – Szkoła Rysunku i Malarstwa – w jakim celu?

TS: Żeby młodzi ludzie mieli szansę przygotowania się na uczelnie plastyczne, ponieważ wówczas nie mieli (i nadal nie mają) zajęć pozaszkolnych. Nasza działalność zaczęła rozrastać się – zaistniała potrzeba kształcenia młodszych dzieci, rodzice domagali się takich zajęć, wyszliśmy im więc naprzeciw. Teraz mamy już wszystkie grupy wiekowe, bo od 2,5 lat do… nieskończoności (uśmiech).
Od września 2008 roku doszły Zajęcia Plastyczne dla Maluszków (2,5-4 lat) z Rodzicami, które prowadzi Anna Moskal-Ciempiel. Ania, oprócz dobrego przygotowania merytorycznego, ma również duże zdolności pedagogiczne i… dwójkę małych dzieci, co niewątpliwie pomogło jej w stworzeniu autorskiego programu. Trzeba było również zatroszczyć się o odpowiednie miejsce dla najmłodszych, jakim jest odrębna pracownia ze stołem, krzesłami i sztalugami odpowiedniej wielkości. Są tam również dwa kosze zabawek, po które dzieci sięgają po skończonej pracy, a czasem i w jej trakcie.

EKB: Czym charakteryzują się zajęcia dla dzieci w poszczególnych grupach? Na czym polega ich oryginalność? Czym zajęcia w Atelier Foksal różnią się od tych prowadzonych w domu kultury?

TS: Po pierwsze u nas zajęcia prowadzą czynni artyści (nie tzw. plastycy), którzy pracują twórczo i którzy mają „zacięcie” pedagogiczne. Tu pracuje trzydziestu artystów, każdy z nich ma swoja grupę (znajomość ucznia jest bardzo istotna!). Po drugie – każdy prowadzący tworzy program autorski swoich zajęć, nie ma więc sztampy, nie robimy konkursów, nie oceniamy, ale TWORZYMY! Grupy liczą maksymalnie 8 osób. W każdym tygodniu jest nowy temat, ale i nowa technika (uczestnicy pracują w pracowni batiku, malują, rysują, tworzą formy przestrzenne). Jesteśmy nastawieni na indywidualną pracę z każdym dzieckiem, jesteśmy elastyczni. U nas jest swoboda w wyrażaniu twórczym, dzieci realizują swoje pomysły.

Atelier Foksal_1
W pracowni batiku, fot. Edyta Kolasińska-Bazan

EKB: Tak, świadczą o tym liczne wydarzenia, w których braliście udział. Wymienię zaledwie trzy, dla rozbudzenia ciekawości czytelników (więcej na www.atelier.org.pl):
– Wspólnie ze Stowarzyszeniem Pomocy Chorym z Zespołem Turnera zorganizowali Państwo dwudniowy happening malarski „Namaluj szafę swoich marzeń” – dzieci i artyści Atelier malowali meble w sklepie meblowym Skonto,
– „Wasi” gimnazjaliści projektowali okładkę miesięcznika historycznego „Mówią Wieki”, upamiętniającą dziesięciolecie obalenia apartheidu w Republice Południowej Afryki,
– Organizowaliście akcję „Budujemy nasze miasteczko Bullerbyn” w księgarni Traffic Club, w ramach programu „Czytam – wiem – tworzę”, zainicjowanego przez Ambasadę Szwecji.

TS: Każdego roku bierzemy udział w szeregu wydarzeń (sporą część sami inicjujemy, na inne jesteśmy zapraszani). Gros imprez to imprezy otwarte, plenerowe, więc niejednokrotnie jest szansa, aby przyłączyć się do nas; na przykład co roku odbywa się happening „Dziecięca Stolica”, w którym bierzemy aktywny udział.
Ponadto muszę wspomnieć, że bardzo często jestem zapraszana do audycji telewizyjnych i radiowych poświęconych edukacji – chodzi o to, aby zmienić system nauczania w szkołach, żeby pojawiły się zajęcia fakultatywne, aby każde dziecko w Polsce miało szansę rozwijać się w kierunkach artystycznych (plastyka, muzyka, teatr). Współpracujemy również z urzędami, w celu łączenia sił, aby jeszcze więcej można było zrobić we wspomnianym kierunku.

EKB: Proszę nam zdradzić Państwa kolejne plany związane z dziećmi.

TS: Chcemy zorganizować warsztaty cykliczne i okazjonalne, powiązane tematycznie z kampaniami społecznymi. Będą to zajęcia otwarte (zarówno dla „naszych” dzieci, jak i gości „z zewnątrz”). W praktyce ma to wyglądać tak, że rodzic (opiekun) wybiera temat spośród oferowanych przez nas zagadnień i przychodzi z dzieckiem na konkretne zajęcia. Będziemy oczywiście nagłaśniać te spotkania. To jest bardzo świeży (kilkudniowy) pomysł, ale zaczniemy go realizować już niebawem (tajemniczy uśmiech).

Atelier Foksal_2
Najmłodsze dzieci robią rajskiego ptaka, fot. Edyta Kolasińska-Bazan

EKB: Atelier Foksal funkcjonuje w Warszawie, a co z innymi częściami Polski? Czy zna Pani podobne placówki?

TS: Podobną, którą znam, jest Stowarzyszenie „Akademia Łucznica”, w Łucznicy (www.lucznica.org.pl) (60 km. od Warszawy, w okolicach Pilawy). Nawiązujemy z nimi współpracę tego lata – będziemy u nich robić plenery.

EKB: Co Pani radzi tym „zapaleńcom”, którym edukacja twórcza społeczności (zwłaszcza dzieci) leży na sercu tak samo jak Pani?

TS: Uważam, że największa nadzieja leży w lokalnych instytucjach. Warto jest założyć stowarzyszenie lub fundację, żeby działalność miała ramy prawne. Ważny jest również dobry program. Organizacja pozarządowa może naprawdę dużo zrobić. Musi być też spełniony warunek – konieczne jest zacięcie społeczne!

Zaglądam do pracowni maluchów, gdzie zajęcia prowadzi Anna Moskal-Ciempiel.

Wprowadzając mnie na zajęcia, Anna Moskal-Ciempiel wyjaśnia ściszonym głosem:
– Dzieci, oczekując na zajęcia, gromadzą się w swojej pracowni; na przygotowanych kartkach rysują pastelami olejnymi – temat dowolny; prowadzą przy tym rozmowy – najczęściej żywo wymieniają spostrzeżenia na temat pogody, jak dorośli – śmieje się pani Ania. – Potem przechodzimy na podłogę, na zielone dywaniki, gdzie witamy się, przedstawiamy (przypominamy sobie nasze imiona, poznajemy nowe osoby) i „rozgrzewamy się” przed pracą – wkręcamy żaróweczki, skaczemy. Następnie wprowadzam dzieci w temat zajęć, dziś rozmawiamy o dnie morskim.

Obserwuję. Ośmioro dzieci pracuje ze swoimi opiekunami (najczęściej są to mamy); przy stoliku, cierpliwie wycinają drobne elementy. Również dziadek Marianny. Słychać język francuski i angielski, bo tu też chętnie przychodzą rodzice obcojęzyczni; przecież w sztuce plastycznej nie ma barier porozumiewania się.

W jednym rogu stołu słychać spór o plastelinę, podchodzi pani Ania, łagodnie mówiąc: – Dziś kupiłam 8 kilo plasteliny, wszystkim wystarczy.- Na boku zaś objaśnia mi: – Maluszki, przychodząc do nas, niejednokrotnie po raz pierwszy mają kontakt z rówieśnikami. Tu uczą się pierwszych form społecznego współdziałania – dostają materiały do pracy „na dwoje” – to ma im umożliwiać wchodzenie w relacje ze sobą, tego przecież trzeba się uczyć.

Małe rączki formują różne kształty z kolorowej plasteliny, które umieszczane są na plastikowych talerzykach (takich „do grilla”); wcześniej wszyscy robili masę solną i wypełniali nią talerze. Następnie misternie układają drobny makaron, malują wszystko farbami – dno morza jest gotowe.

W drugiej części zajęć – robienie ryby. Dzieciom rozdawane są deserowe talerzyki papierowe. Oczy – to kolorowe kółka z papieru, które można wybierać ze stojących na stole pudełek. Jest i pocięta karbowana, barwna bibuła oraz pędzelki do kleju. Oczywiście w powstawaniu ryby również aktywnie uczestniczą opiekunowie – to jest wpisane w program zajęć dla tej grupy wiekowej („starszaki” pracują już samodzielnie).
W Atelier Foksal, pod bacznym okiem Anny Moskal-Ciempiel już dzieci dwuipółletnie malują farbami na „swoich” sztalugach, tną (bezpiecznymi) nożyczkami, robią uwielbiane przez siebie collage, przygotowują masę solną (w trakcie próbują mąki i soli), a nawet rzeźbią w glinie, czy wykonują prace konstrukcyjne z wielkich i mniejszych pudełek – wszystkie techniki plastyczne są wykorzystywane. Zajęcia rozwijają dzieci wszechstronnie, m.in. manualnie, pobudzają wyobraźnię, uczą kontaktów społecznych, ośmielają. Jest też druga strona medalu (mam na myśli korzyści uczestniczenia w nich opiekunów) – zajęcia poddają rodzicom (opiekunom) pomysły do twórczych zabaw z dziećmi i dają możliwość obserwacji pociechy.

Anna Moskal-Ciempiel wyjaśnia:
– Oczywiście w tej grupie wiekowej nie możemy jeszcze mówić o „wyłapywaniu talentów”, gdyż na to jest za wcześnie. Zajęcia przede wszystkim mają być dobrą zabawą; starałam się stworzyć takie zajęcia, w których chętnie uczestniczyłabym z moimi dziećmi.

Wybrałam się ze swoją córeczką na sobotnie zajęcia (w grupie pięcio- i sześciolatków) prowadzone przez Annę Moskal-Ciempiel, których tematem była dżungla. Dzieci robiły z tektury rajskiego ptaka, ozdabiając go kolorową, marszczoną bibułą; malowały też dżunglę na dużym kartonie umieszczonym na sztalugach. Moja córeczka była bardzo podekscytowana:
– Malowałam, jak duża artystka – opowiadała mi po zajęciach. Inne dziewczynki były równie przejęte. Wspomnę, że w tym przedziale wiekowym dzieci pracują już samodzielnie, więc obecność opiekunów nie jest wpisana w program zajęć.

Muszę przyznać, że podczas sobotnich zajęć pozostałe pracownie były pełne dzieci, które rysowały, rzeźbiły i wykonywały batik. Grupy „starszaków” (uczniów szkół podstawowych i gimnazjów), liczące po kilkanaście osób, były niezwykle skupione na swojej pracy. Niewiarygodne, że i w tych liczniejszych grupach jest czas na indywidualną pracę prowadzącego z uczniem.

Nam bardzo się podobało, dlatego z czystym sumieniem mogę zachęcać wszystkich to odwiedzenia Atelier Foksal.

Edyta Kolasińska-Bazan

Kilka dodatkowych informacji:

• Zajęcia odbywają się także w długie weekendy, ferie zimowe i wakacje (z wyjątkiem dni, zaznaczonych w kalendarzu kolorem czerwonym!). Podczas wakacji i ferii zimowych obowiązują specjalne harmonogramy i tańszy cennik, gdyż Fundacja Atelier otrzymuje wtedy dotacje.
• Należy pamiętać, że uczestnicząc w zajęciach, dziecko może się pobrudzić, wskazany jest więc fartuszek ochronny (może być też „gorsze” ubranie).
• Konieczna jest wcześniejsza rezerwacja.
• Miesięczna opłata za 4 zajęcia to 160 zł, zaś koszt pojedynczych zajęć – 40 zł.

Więcej informacji można znaleźć na stronie: www.atelier.org.pl, oraz pod nr tel. 022 826-95-89, fundacja@atelier.org.pl

Edyta Kolasińska-Bazan jest pedagogiem, dziennikarzem (współpracuje, m.in. z portalem Qlturka.pl, miesięcznikiem „Bliżej Przedszkola” oraz gazetą „ECHO”), ale przede wszystkim rodzicem. Od kiedy została mamą, bliższy jest jej świat dzieci i rodziców, dlatego pisze właśnie o nich i dla nich. Teraz wzrasta ze swoją Córeczką, poznając świat oczami przedszkolaka. Motywuje ją walka ze stereotypami, lubi łamać bariery, które nie powinny stać na drodze rozwoju dziecka. Znajomi prognozują, że tematy, o których niebawem będzie pisała wkroczą w mury szkolne – pewnie tak…

(Dodano: 2009-03-03)

Dodaj komentarz