Polowanie… – to brzmi groźnie, …na skrzaty – brzmi zabawnie i intrygująco. Szczególnie, że pudełko, w którym mieści się gra, jest niewielkich rozmiarów, a cała gra składa się z kart i instrukcji.
Instrukcja podpowiada dwa sposoby gry, które dodatkowo można jeszcze rozszerzać. Zaczęliśmy od najprostszego, który właściwie wtajemnicza w zasady i tworzy odpowiedni klimat. Bo oto uwaga – skrzaty opanowały nasz dom! Pochowały się w różnych zakamarkach (początkowo w jednym pomieszczeniu), a jak wiadomo z podań ludowych czy choćby baśni „O krasnoludkach i o sierotce Marysi”, potrafią być złośliwe i płatać różne figle. Lepiej więc wszystkie odnaleźć, zanim zaczną dokazywać!
Zabawa polega na tym, by jedna osoba schowała karty ze skrzatami, a reszta graczy w określonym czasie próbowała je wszystkie znaleźć. Wygrywa oczywiście ten, kto znajdzie ich najwięcej. Jednak nie tylko to jest kluczem do zwycięstwa. W pudełku skrywają się bowiem cztery rodzaje skrzatów: z numerem 1 – o wartości 1 punktu, z numerem 2 – za 2 punkty, z numerem 3 – za 3. Są jeszcze karty ze „Spryciarzami” (w rozszerzonej wersji gry), które są pomocne w przypadku, gdy gracz znajdzie ich co najmniej 3 sztuki – wtedy zyskuje 3 punkty, jeśli odnajdzie mniej – musi oddać jedną z kart ze skrzatem (oczywiście najlepiej tę o najniższej wartości).
W pierwszej wersji gry jeden z graczy chowa karty, a reszta ich szuka. Jednak samo ukrywanie skrzatów jest już nie lada wyzwaniem, bowiem trzeba pamiętać o kilku zasadach – skrzaty jedynki powinny być całe widoczne, dwójki – widoczne do połowy, trójki – niewidoczne. Osobiście dużą frajdę sprawiało mi odkrywanie, jak bardzo kreatywne w chowaniu kart są moje dzieci. Chowający może podpowiadać słowami „ciepło”, „zimno”, więc zabawa zaczyna się wcześniej niż przed powiedzeniem słowa „start” i włączeniem stopera (warto go użyć – wtedy gra staje się bardziej emocjonująca i ma swoje ramy czasowe).
W drugiej wersji gry karty chowają wszyscy gracze (oczywiście mają ich wtedy do dyspozycji kilka) w różnych pomieszczeniach, ale też wszyscy szukają – tylko nie tam, gdzie ukryli. Skrzaty są naprawdę sprytne i warto pamiętać, gdzie się je ukryło, bowiem potrafią się tak dobrze schować, że trudno je odnaleźć nawet po zakończeniu gry. Już nam się to zdarzało… Szczęśliwie, znajdowały się przypadkiem po kilku dniach lub w czasie sprzątania. Autor gry (lub jej wydawca) pomyślał i o takiej sytuacji, umieszczając w pudełku zapasowe karty.
Gra jest o tyle wartościowa, że można w nią grać wszędzie, może w niej uczestniczyć nawet 9 zawodników (przyda się więc w szkole czy przedszkolu), jest ruchowa, ale przede wszystkim ćwiczy kreatywność, którą trzeba się wykazać zarówno podczas ukrywania kart, jak i ich szukania. Sporo jest przy tym śmiechu, zabawy i satysfakcji. I na szczęście – szanse są równe bez względu na wiek uczestnika. Nie da się być przecież jednocześnie we wszystkich kątach pokoju, więc każdy może opanować jeden fragment pomieszczenia, co może być bardziej owocne, niż miotanie się po nim z kąta w kąt. Bardzo prosta gra, a daje tyle możliwości!
Jej wadą jest jedynie samo wykonanie, bo choć wizerunki skrzatów są sympatyczne, a karty zadrukowane dwustronnie (co znacznie ułatwia rozgrywkę), to wykonane są z dosyć cienkiego papieru. Zbyt łatwo się wyginają, a po kilku grach, w których w szybkim tempie się je spod czegoś wyciąga, wyglądają na zużyte. Mogłyby być sztywniejsze, by starczyły na dłużej. Jednak grę bardzo polecam! Już od wieku przedszkolnego!
Agata Hołubowska
Ocena: 5
Polowanie na skrzaty – gra karciana
Autor: Alexandre Garcia
Il. Fabrice Boulanger
liczba graczy: 2-9
Wiek: 4+
Wyd. Hobbity.eu
(Dodano: 2013-12-09)