Czasami starsze osoby nie chcą sięgać po książki dla dzieci, w których pojawiają się problemy. Sięgają po ulubione książki z własnego dzieciństwa, które czytały kilkadziesiąt lat temu – mówi Martin Widmark w rozmowie z portalem Qlturka.pl.
Qlturka.pl: Czy jest Pan fanem horrorów?
Martin Widmark: Nie, nie jestem fanem horrorów…
Q: I mimo to napisał Pan kilkanaście książek o upiorach?
MW: Tak, bo nie zakwalifikowałbym książek o Nelly Rapp jako horrorów. Raczej staram się przyglądać temu, jak wszystko działa w naszym życiu. Chciałbym widzieć społeczeństwo jako otwarte, takie, w którym akceptowane są różne odmienności. Podróżując po świecie, widzę też społeczeństwa, w których akceptuje się tylko jeden sposób bycia, a cała reszta musi się dostosować. Jestem przekonany, że wszyscy na tym tracą. Kiedy wprowadza się cenzurę, ogranicza możliwość wypowiedzi, tym samym traci się kreatywność, nie ma nowych ścieżek, nowych pomysłów, które popychają społeczeństwa naprzód. Nelly widzi, że to, co nowe i niezrozumiałe, potrafi być straszne, ale kiedy to poznaje, to powoli staje się nieco mniej okropne.
Q: Frankensteiniak nie ma połączenia pomiędzy głową a sercem, dlatego nie ma uczuć. Czy spotkał Pan w życiu wielu frankensteiniaków?
MW: To świetne pytanie. Myślę, że raczej spotykamy ludzi, którzy sami próbują przerwać to połączenie. Robią tak, bo uważają to za konieczne, często ze względu na pieniądze i władzę. Ludzie nieraz uważają, że aby zdobyć władzę – czy ją utrzymać – trzeba się odciąć od swoich uczuć. Myślę, że są w błędzie, a przy tym tak wiele tracą. Spotkałem kilka takich osób, nie tak wiele, ale owszem – kilka spotkałem, które wszystko podporządkowywały temu, co chcą zdobyć: pozycję, karierę. Tak jak rodzice, kiedy przedkładają, np. karierę ponad swoje dzieci – to też ten moment, kiedy odcinają się od swoich uczuć.
Q: Był Pan nauczycielem. Czy często sięga Pan do doświadczenia z tego okresu?
MW: Bardzo często. W swoich książkach chcę pokazywać skomplikowane rzeczy, ale prostym językiem, a to właśnie dokładnie to, co się robi jako nauczyciel. Szczególnie gdy się pracuje w środowisku, w którym jest wielu emigrantów, mających zupełnie inne doświadczenia niż reszta społeczeństwa – wtedy szczególnie trzeba mówić zrozumiale, aby nauczyć. Dużo czerpię z tych nauczycielskich doświadczeń.
Q: Czy w Szwecji czytanie książek o wampirach budzi niepokój?
MW: Nie, w każdym razie nigdy o tym nie słyszałem. Czasami starsze osoby nie chcą sięgać po książki dla dzieci, w których pojawiają się problemy. Sięgają po ulubione książki z własnego dzieciństwa, które czytały kilkadziesiąt lat temu. Dzieci często nie chcą ich słuchać, niestety.
Q: W Szwecji jest długa tradycja silnych dziewczęcych bohaterek, takich jak Pippi czy Ronja. Czy myślał Pan o nich, tworząc postać Nelly?
MW: Nie myślałem o nich w trakcie pisania, ale oczywiście były one gdzieś we mnie. Ronja może nie, ale Pippi była niemal tak samo ważna dla mnie, jak i dla moich rodziców. Pisanie o dziewczynce, która wkłada swoją energię przede wszystkim w to, jak wygląda, byłoby bardzo trudne, żaden szwedzki wydawca by tego nie wydał. Mamy to już dawno za sobą. I to jest oczywiście wielka zasługa Pippi, która przesunęła granice tego, jak powinna zachowywać się bohaterka książki. Zatem jak najbardziej jestem otoczony dziedzictwem Astrid Lindgren.
Q: Nelly jest dziewczynką. W późniejszych częściach dołącza do niej chłopiec. Jaką on pełni funkcję?
MW: Valle pojawił się, żeby mi pomóc. Znacznie łatwiej jest pisać, kiedy dwoje dzieci rozmawia ze sobą, niż kiedy jest jedno dziecko, które mówi do psa. Bo pies przecież milczy. Dlatego dla mnie była to duża ulga.
Początkowo łączy ich to, że oboje mają psy tej samej rasy – bassety. Kiedy się spotykają, Nelly jest już wykształconą upiorną agentką, więc ma sporą przewagę nad nim, dużo więcej doświadczeń z różnymi stworami. Valle patrzy na Nelly z pewnym podziwem. Zatem on nie jest silniejszy niż Nelly, natomiast to ona ma doświadczenie, którego jemu brakuje. Valle jest przy tym uroczy i miły, a jednocześnie ma ciekawą cechę – nie rozpoznaje swojego lęku. Często pyta Nelly – „Czy to było straszne?”. A Nelly odpowiada mu – „Tak, to było trochę straszne”.
Martin Widmark jest uznawany za giganta literatury dla dzieci. Serie przygód Lassego i Mai oraz upiornej agentki Nelly Rapp trafiają na listy bestsellerów na całym świecie. W samej Szwecji jego książki sprzedały się w trzymilionowym nakładzie.
(Dodano: 2016-06-10)