Nie byłam pewna, czy moja historia jest odpowiednio dobra, żeby ją wydać. Pokazałam ją rodzinie i polonistce. Gdy od wszystkich usłyszałam słowa wsparcia i zachęty, żebym wydała, nie wahałam się już dłużej. I udało mi się! Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa – mówi Eliza Drogosz, autorka serii „Księgi Ankh”.
Qlturka.pl: Kiedy i od czego zaczęła się Pani przygoda z pisaniem?
Eliza Drogosz: Wydaje mi się, że można powiedzieć, że wszystko zaczęło się już w szkole podstawowej, choć brzmi to dość zaskakująco. Odkąd byłam mała, marzyłam o zostaniu pisarką. Wymyślałam wstępne szkice fabuł, rysowałam okładki. W gimnazjum przestało sprawiać mi to aż tyle frajdy, zamiast tego zaczęłam więc skupiać się na samych historiach. Rozwijać je, próbować coś pisać. Ostatecznie wybrałam jedną z fabuł, tę o odrodzonych bogach egipskich. Stworzyłam z niej całą powieść i zadebiutowałam literacko w wieku lat 17.
Dlaczego akurat taki gatunek Pani wybrała?
Przez długi czas był to mój ulubiony gatunek literacki. Najbardziej urzekały mnie powieści, które łączyły magię z rzeczywistością. Oprócz tego taka koncepcja idealnie nadawała się do oddania tego wszystkiego, co chciałam zawrzeć w książce. Chciałam, żeby była aktualna, napisana dla współczesnego młodego odbiorcy, ale także zawierała w sobie sporo starożytnej magii. Nie mogłam więc inaczej skomponować fabuły. Osadziłam ją we współczesności, ale ubarwiłam wątkami z egipskiej mitologii. Przez to nieco inaczej ukazałam problemy, z którymi borykają się bohaterowie. Mam nadzieję, że tak jest ciekawiej. Poza tym – spotkać odrodzonych bogów to wspaniała przygoda!
Jak to wyglądało od strony praktycznej? Książki są obszerne, a przecież nauka też wymaga czasu?
Tak, to prawda. Dlatego też pisanie zajmuje mi więcej czasu niż osobom, które zajmują się jedynie literaturą. Na drugi tom mojej serii czytelnicy musieli czekać aż dwa lata, niestety. Trzeci jednak wydam szybciej, a przynajmniej taką mam nadzieję. Przez naukę na pisanie zostają mi weekendy i wakacje. Oczywiście czasem coś popiszę również wieczorami po zajęciach, ale zazwyczaj jestem już tak zmęczona, że nie mam siły. Może gdybym studiowała tylko na jednym kierunku… Ale oczywiście nie mogłam się powstrzymać i poszłam na dwa. To trochę ogranicza mój czas wolny, zwłaszcza gdy chce się mieć również jakieś życie towarzyskie.
Kto wpadł na pomysł, by książkę wydać, żeby nie wylądowała w szufladzie?
Jak już wspomniałam, sama od zawsze chciałam zostać pisarką. Moim marzeniem był również debiut w wieku 17 lat. Nie byłam jednak pewna, czy moja historia jest odpowiednio dobra, żeby ją wydać. Pokazałam ją rodzinie i polonistce. Gdy od wszystkich usłyszałam słowa wsparcia i zachęty, żebym wydała, nie wahałam się już dłużej. I udało mi się! Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa.
Jakich wskazówek mogłaby Pani udzielić nastolatkom, którzy piszą albo myślą o tym, by zacząć?
Przede wszystkim, by nigdy się nie poddawali i nie rezygnowali ze swoich marzeń. Niech nikt im nie wmówi, że pisanie nie jest dla nich, że to bez sensu, że się nie nadają. Jeśli tylko czują, że to jest to, niech nie zważają na przeszkody i uparcie dążą do realizacji planów. Niech piszą jak najwięcej. Początki mogą być trudne. Najważniejsze to się nie poddać. Mam taką zasadę w życiu. Nie pozwalam nikomu przeszkodzić mi w realizacji moich marzeń.
Dlaczego wybrała Pani Seta – boga chaosu i wojny – na głównego bohatera?
Przede wszystkim z tego powodu, że wydał mi się kandydatem na ciekawego, niejednowymiarowego bohatera. Od samego początku chciałam, żeby to on był jedną z głównych postaci. Zastanawiało mnie, jak to byłoby odkryć, że jest się odrodzonym bogiem nie słońca, magii czy natury, ale właśnie zniszczenia, wojny, chaosu i pustyni, tym bogiem uznawanym za „złego”. Zaintrygował mnie ten wątek, to jak bohater by sobie z tym poradził, jak by się zmieniał, jakie decyzje podejmował. Oprócz tego chciałam podjąć temat tego, że nie ma osób jednoznacznie czarnych albo białych, życie jest raczej mozaiką szarości. Chciałam zastanowić się również nad tym, dlaczego Set na przestrzeni wieków utracił pozycję tego ważnego, potrzebnego boga i stał się tym postrzeganym jako zły i nawet utożsamiany z Apopisem, istotą prawdziwe złą w mitologii Egiptu. Wydało mi się to ciekawym wątkiem do rozwinięcia w książce.
Jakie przesłanie dla czytelników niosą „Księgi Ankh”?
Chciałam przekazać moim czytelnikom, że zawsze powinni pozostać sobą, nie ulegać presji otoczenia. Że życie nie jest czarno-białe… Zawarłam w mojej serii jednak również trochę innych przesłań. Mam nadzieję, że każdy znajdzie w tej historii coś dla siebie.
Eliza Drogosz – pochodzi z Krakowa, studiuje prawo oraz zarządzanie w Warszawie. Marzy o archeologii. Dziś ma 20 lat.
„Władcę Piasków”, czyli swoją pierwszą powieść, inspirowaną mitologią starożytnego Egiptu, zaczęła pisać w wieku 14 lat, a wydała w wieku 17 (2015), tym samym spełniając jedno z największych marzeń. Książka otworzyła czterotomowy cykl pt. „Księgi Ankh”. W tym roku ukazał się kolejny tom pod tytułem „Berło Zniszczenia”.
Odkąd sięga pamięcią chciała zostać pisarką. Już w szkole podstawowej tworzyła najróżniejsze historie i własnoręcznie projektowała do nich okładki. Fascynuje ją historia, szczególnie starożytność i średniowiecze, a jej ulubionym tematem jest cywilizacja Inków. Uwielbia podróże, szczególnie te dalekie i, oczywiście, świat książek.
Obecnie pracuje nad trzecią częścią „Ksiąg Ankh” oraz książką osadzoną w czasach podboju Ameryki Południowej przez hiszpańskich konkwistadorów.