Miałem w głowie ideę – rozmowa z Przemkiem Momotem o projekcie Nie Wiem Kto

Chcieliśmy, żeby to była taka miejska płyta, związana z naszym życiem. Żeby każdy mógł poczuć, że te piosenki opisują kawałek jego codziennej rzeczywistości – mówi Przemek Momot, pomysłodawca projektu „Nie wiem kto”, w rozmowie z Katarzyną Gliwińską.

Katarzyna Gliwińska: Jesteś poważnym muzykiem, nagrywałeś do tej pory płyty z muzyką „dla dorosłych”. Skąd pomysł, żeby stworzyć płytę dla dzieci?

Przemysław Momot: Siedem lat temu odpaliliśmy z Adamem Toczko nasze własne studio nagraniowe. W momencie kiedy urodziła się moja starsza córka, Zosia, która w tej chwili ma 5,5 roku, pomyślałem sobie, że chciałbym nagrać autorską płytę dla dzieci. Później także praktyka ojcowska utwierdziła mnie w przekonaniu, że po prostu trzeba coś takiego zrobić. Jako muzyk, od narodzin dzieci dość dużą wagę przykładałem do tego, żeby córki słuchały fajnej muzyki i okazało się, że jest problem z dobrymi płytami dla dzieci, że nie ma zbyt wielu ciekawych, współczesnych rzeczy do słuchania.

KG: Tytuł płyty brzmi tajemniczo. Skąd się wziął?

PM: „Nie wiem kto” to tytuł wiersza Danuty Wawiłow. Stanowi jednocześnie nazwę zespołu, tytuł płyty i piosenki, która się na niej znalazła. To był pierwszy tekst Danuty Wawiłow, który trafił w moje ręce i od razu wydał mi się znakomity. Piosenka jest przepiękna i jest mocnym kandydatem na drugiego singla.

KG: Od początku chciałeś, żeby nie była to wyłącznie płyta, ale duży, rozbudowany projekt?

PM: Kiedyś to było tylko marzenie i pragnienie – „ach gdyby się udało coś takiego zrealizować!” No i miałem szczęście – spotkałem wspaniałych ludzi, którzy od początku byli do tego projektu przekonani i umożliwili jego realizację na wielu poziomach.
Na wstępie postanowiłem, że to będzie fajnie wyprodukowana płyta, że włożę w nią kawał serca, mnóstwo pracy i zrobię ją najlepiej, jak będę potrafił. Grają na niej świetni muzycy, bardzo często z popularnych i znanych zespołów, realizowali ją fachowcy od inżynierii dźwięku. Pomyślałem sobie, że jeżeli tak poważnie podchodzimy do tej produkcji, to piosenki też muszą być niebanalne – nie w takim sensie, że ciężkie czy zbyt dorosłe, ale w formie dalekiej od maniery mizdrzenia się do dzieci, która często charakteryzuje polskie produkcje dla najmłodszych. Wiedziałem, że taki przekaz będzie wymagał wsparcia wizualnego – już wtedy myślałem o wideoklipach i o tym, żeby stworzyć animowany zespół.

KG: Sam wszystko wymyśliłeś?

PM: Miałem w głowie ideę, wiedziałem, że to muszą być potwory i dzieci, że musi być animowany zespół, strona internetowa, świat o określonej estetyce. Wiedziałem, czym na pewno nie może być ten świat i czym nie może być ta płyta, kim na pewno nie mogą być bohaterowie. Wiedziałem też, jakie będą teksty. Napisałem muzykę i zrobiłem aranżacje wszystkich piosenek, poza „Pożałuj mnie”, której podjęli się Basia Wrońska i Radek Łukasiewicz z zespołu Pustki. Wkład, inwencja, talent i doświadczenie wszystkich ludzi, którzy realizują ze mną ten projekt, są nieocenione. Ten świat nigdy by nie powstał, gdyby nie wyobraźnia i kunszt Moniki Suskiej, gdyby nie studio graficzne Sojuz, gdyby nie Studio Action Heroes z Wrocławia, które robiło teledysk; no i Adam Wardin, który jest współproducentem płyty i występował także w charakterze realizatora dźwięku, oraz znakomity Adaś Toczko, wytrawny realizator, nestor inżynierii dźwięku, człowiek, z którym założyliśmy Elektra Studio. Nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednej osobie, Tomku Butrynie, niejakim Budyniu, moim przyjacielu, który jest znakomitym pianistą, muzykiem i tak naprawdę ogromna część śladów na tej płycie jest nagrana przez niego.

KG: W tej chwili (wywiad został przeprowadzony 3.10.2010 – przypis redakcji) na stronie internetowej niewiemkto.pl można obejrzeć pierwszy klip do singlowego utworu „Szybko”. Co jeszcze się tam znajdzie?

PM: Strona rusza we wtorek, 5. października, w dniu premiery płyty, ale nie w całości. Jej kontent jest tak duży, że trudno byłoby to wszystko zamknąć do dnia premiery. Chcemy, żeby strona żyła i jej zaletą będzie to, że wciąż będą się na niej pojawiały nowe rzeczy. Będzie tam cały świat zamieszkany przez bohaterów klipów i piosenek. Chcemy zaproponować dzieciom śledzenie pewnej historii. Animowany zespół, czyli postacie dzieci i potworów, żyje w bardzo charakterystycznym świecie, który rządzi się własnymi prawami. W tej chwili powstaje o nich opowieść w formie książki. Być może uda się kiedyś zrealizować film na tej podstawie, ale trochę za wcześnie, by o tym mówić.
Na stronie internetowej będą gry, multimedia, będzie radio NWK FM. Oczywiście nie radio streamowane w czasie rzeczywistym, raczej słuchowiska w konwencji radia, którego gospodarzem będzie Dj Mewa, czyli fioletowy potwór z okładki pierwszego singla. Planujemy nagrywanie słuchowisk, aktorzy będą czytali opowieści. Wszystko w atrakcyjnej, nowoczesnej, multimedialnej formie.
Cała strona opiera się na rysunkach Moniki Suskiej, znakomitej ilustratorki.
W planach mamy także duży konkurs karaoke. Dysponując najprostszym mikrofonem i kartą dźwiękową, będzie można nagrać on-line wokal do zaproponowanego przez nas podkładu, a my bezpośrednio z serwera będziemy mogli przeglądać te wykonania. Chcemy dać możliwość wybranym dzieciom nagrywania w profesjonalnym studiu nagraniowym z zawodowymi muzykami i producentami. Poza tym dla mnie niezmiernie ważne jest aby ten projekt, poza swoim aspektem komercyjnym, był też pożyteczny. Przy okazji niezłej zabawy, którą jest dla nas – jego twórców, możemy również dać dzieciakom możliwość samorealizacji, doświadczenia czegoś wyjątkowego… Dlaczego nie mielibyśmy tego robić? Dookoła jest mnóstwo zdolnych dzieci, które nie mają możliwości realizowania swoich marzeń. Powiem więcej! Jestem przekonany, że większość rodziców tych dzieci nie jest nawet świadoma, jak utalentowane są ich pociechy…

KG: W jaki sposób wybierałeś wiersze, do których potem pisałeś muzykę?

PM: Na początku, kiedy sobie wymyśliłem tę płytę, pomyślałem odruchowo: Brzechwa i Tuwim. Kiedy już zacząłem robić muzykę, chciałem, żeby była nowoczesna, atrakcyjna i żeby mogli jej słuchać również dorośli – to było dla mnie niezmiernie istotne. Moje doświadczenie ojca, który wychowuje dzieci przy muzyce jest takie, że włączam jakąś płytę dla dzieci i na tym się kończy. Chcę powiedzieć, że to, co jest dostępne na rynku, rzadko inspiruje mnie jako rodzica do wspólnej zabawy z dzieckiem. Moim zamiarem było zrobienie takiej płyty, która będzie adresowana do dzieci, ale tak naprawdę będzie miała charakter międzypokoleniowy; takiej, której chętnie będą słuchali starzy razem ze swoimi dzieciakami.
Kiedy zacząłem pisać muzykę do tekstów Brzechwy i Tuwima, okazało się, że to bardzo trudne. Poetyka tych tekstów jest mocno przykurzona – adaptacja ich do nowoczesnych form muzycznych okazała się dość skomplikowana. Dlatego z pierwotnej listy pozostały same szlagiery: „Samochwała”, „Siedmiomilowe buty”, „Leń”. Są znakomite i powstały z nich bardzo fajne piosenki. W pewnym momencie pracy nad płytą natknąłem się na wiersze Danuty Wawiłow, których wcześniej nie znałem – okazały się rewelacyjne. Są niezwykle współczesne, aktualne, uniwersalne, nowoczesne w formie i tak piosenkowe, że uznałem, iż to jest to. Zacząłem się w nich zaczytywać i po kolei wyjmowałem teksty na piosenki. W zasadzie wszystkie wiersze Wawiłow można zaadaptować, ale poszedłem tropem obyczajowym. Z jednej strony chciałem, żeby to była taka płyta – opowieść. Opowieść o naszym życiu. Żeby każdy mógł poczuć, że te piosenki opisują kawałek jego codziennej rzeczywistości. Z drugiej strony nie można jej było pozbawić wątków magicznych, bajkowych – chciałem wpuścić do niej trochę „cudowności”. Piosenka zamykająca płytę – „Cuda i Dziwy” z tekstem Tuwima jest takim manifestem cudowności. Dzieci mają dużą łatwość w takim wywracaniu świata do góry nogami… Nasza strona w bardzo fajny sposób będzie dopowiadać przekaz płyty właśnie w tym wymiarze.

KG: Ile czasu zajęło wam nagrywanie płyty?

PM: Dwa lata. Trudno jest zrobić taką płytę… Żeby nie wypluć z siebie czegoś infantylnego, głupiego, brzydkiego, trzeba się trochę namęczyć i znaleźć taką formułę, która pozwoli pogodzić zarówno dorosłego odbiorcę, jak i potrzeby dzieci.

KG: Zaprosiliście dzieci do studia?

PM: Tak – większość nagrywała w studio. Nasz wspaniały wokalista Alek, którego poznałem przypadkiem, realizując jakieś studyjne zlecenie z jednej z warszawskich podstawówek, na pierwszym naszym spotkaniu był onieśmielonym i, z tej nieśmiałości, trochę brykającym chłopcem i nic nie zapowiadało, że kryje w sobie taki duży talent, przy pracy nad płytą złapał muzycznego bakcyla. W tej chwili jest w drugiej klasie szkoły muzycznej, gdzie gra na akordeonie, do tego występuje w roli Gavroche’a w „Nędznikach” wystawianych w teatrze Roma. Dużo jest na płycie fragmentów zaśpiewanych przez moją starszą córkę – pięcioletnią Zosię. No i poza nimi wesoła gromada dzieci naszych przyjaciół i znajomych, które znakomicie skitują, tworząc w piosenkach bardzo fajny, zabawowy klimat.

KG: Ile dzieci brało udział w realizacji tego projektu?

PM: Nie wiem, nigdy ich nie liczyłem, ale mogę to zrobić [śmiech]. Takich, które mają istotny wkład w płytę jest dwanaścioro.

KG: Macie w planach koncerty. Jak to będzie wyglądało? Czy to będą koncerty wirtualne?

PM: To nie mogą być koncerty wirtualne – muszą się odbywać gdzieś tu i teraz.

KG: Czyli to nie będą koncerty wyłącznie animowanego zespołu, ale też prawdziwych dzieci?

Tak, zobaczymy w jakim dokładnie składzie, ponieważ technologicznie i logistycznie zrealizowanie koncertu z takim materiałem to jest ogromne wyzwanie. Po pierwsze muszą powstać animacje do całego materiału. Po drugie dzieci muszą się dobrze poczuć i zadomowić na scenie. One wierzą, że są w stanie to zrobić i bardzo chcą, ale nie może to kolidować z ich życiem osobistym, ze szkołą. Są jeszcze bardzo młodymi ludźmi, nie można im zrobić krzywdy, więc trzeba będzie wszystko zaplanować w bardzo umiejętny i bezpieczny sposób.
To także wyzwanie technologiczne: piosenki będą grane na żywo, a do tego na wielkim ekranie emitowane będą animacje. Marzy mi się, żeby to się wszystko odbywało w jakiejś przestrzeni teatralnej, gdzie można by zrobić to również z aktorami, którzy by całość oprawili ruchem i powodowali różne interakcje między publicznością a zespołem.
Całość musi być zrealizowana na bardzo wysokim poziomie, żeby rodzice chcieli z dziećmi na taki koncert przyjść i żeby po wyjściu z półtoragodzinnego show dzieciaki były tym co zobaczyły i usłyszały oczarowane. Projekt ma charakter multimedialny, wymaga warunków sprzyjających realizacji takiego widowiska. Przestrzeń teatralna lub kinowa jest do tego idealnym miejscem. To trudne, ale wykonalne.

KG: Co było dla Ciebie muzyczną inspiracją, jeśli chodzi o tę płytę?

PM: Słucham tak różnej muzyki, tak wielu płyt, że trudno jest coś wymienić. Mogę natomiast powiedzieć co jest inspiracją potwora NoNo – perkusisty Nie Wiem Kto, który jest cukiernikiem i opiekuje się naszymi bohaterami w ich świecie. On jest totalnym fanem The Beatles i nietrudno zauważyć, że na jego koszulce znajduje się żółta łódź podwodna. W jego ojczyźnie słucha się i gra tylko muzykę poważną, a ponieważ on pochodzi z szacownej potworzej rodziny, musi się kształcić i doskonalić w poważce. Nie bardzo mu się to podoba. Kiedy więc jego dziadek, który jest piratem, przywozi mu w prezencie gramofon i płytę The Beatles, NoNo doznaje olśnienia i odkrywa swoje powołanie. Wyrusza do świata ludzi, aby założyć kapelę rock’n’roll’ową. I tak to się wszystko zaczyna.

KG: Na płycie słychać odniesienia do popu, rocka, są brzmienia z lat 60., jest trochę elektroniki, pobrzmiewa też hip-hop i reggae.

PM: Zamykanie się w jednej stylistyce, formule jest po prostu nudne, nie potrafiłbym czegoś takiego zrobić. Ta płyta jest rzeczywiście bardzo eklektyczna: trochę reggae’owa, trochę angielska, trochę wodewilowa, momentami folkowa… I to jest w niej fajne i cenne, tym bardziej, że jest adresowana do dzieci.

KG: Czy trudno było, tworząc nową aranżację do wiersza „Leń”, odciąć się od kultowego już dziś „Lenia” w wykonaniu Piotra Fronczewskiego z „Akademii Pana Kleksa”?

PM: W takim przypadku zawsze myśli się o tym, czy ta pierwsza wersja nie jest fajniejsza, ciekawsza, czy udało się zrobić coś równie atrakcyjnego. Tamta aranżacja jest znakomita, ale z drugiej strony, gdyby się tak wiecznie porównywać do czegoś i odnosić, to nic nie można by zrobić. Choć akurat z „Akademią Pana Kleksa” trudno uniknąć porównań. Nieco frustrujące jest to, że pierwowzoru nie można przeskoczyć, chociażby z tego powodu, że jest tak zakorzeniony w świadomości odbiorców. Słuchając naszego „Lenia”, siłą rzeczy będzie się go porównywać i zrobi się plebiscyt, czy pierwowzór jest fajniejszy, chociaż my po prostu zrobiliśmy zupełnie inną piosenkę. Wiadomo, że takie porównania czasami działają na korzyść, czasami na niekorzyść, jednak ja się już nad tym nie zastanawiam, zostawiłem to za sobą. Najważniejsze, że nasze dzieci równie chętnie słuchają „Akademii Pana Kleksa”, jak płyty „Nie wiem kto” i to się dla nas liczy.

KG: Słuchając płyty „Nie wiem kto”, patrząc na to, jak pięknie jest wydana, ma się wrażenie, że dzieci i twórczość dla nich traktujecie poważnie, co wbrew pozorom nie jest regułą.

PM: To przykre i bolesne, niestety też się często spotykam z takim podejściem. Nawet znajomi, muzycy, ludzie, którzy, wydawałoby się, w świadomy sposób konsumują kulturę, mają stosunek, delikatnie rzecz ujmując: „z przymrużeniem oka” do rzeczy, które robi się dla dzieci. Moja postawa jest zupełnie inna i jestem szczęśliwy, że mogę ją manifestować; że tworzę projekt, który, mam wielką nadzieję, będzie długo żył i trafi do dużej liczby dzieci.
Lubię mówić, że to jest płyta od dorosłych dla dzieci, ponieważ my dorośli ją zrobiliśmy i wyprodukowaliśmy. Jednak intencją było też wspieranie naszych dzieci, które tam śpiewają, w zrobieniu płyty od nich dla dorosłych. One tam śpiewają o bardzo ważnych sprawach, które dotyczą zarówno dzieci, jak i nas. Robią to bardzo przekornie i momentami wręcz zawadiacko. Ale jak to dzieci, są też momentami bardzo słodkie. Myślę, że te piosenki to takie ich spojrzenie na naszą współczesność i wierzę, że one podpisałyby się pod tymi słowami, gdyby oczywiście rozumiały słowo współczesność, he he he. Mówiąc całkiem serio, wierzę, że tak jest, bo one bardzo się z tymi piosenkami utożsamiają i to jest największa nagroda za wysiłek włożony w ten projekt.

KG: Dziękuję za rozmowę!

Z Przemkiem Momotem rozmawiała Katarzyna Gliwińska.

Nie wiem kto Przemek Momot

Przemek Momot – muzyk. Jako perkusista nagrywał z wieloma znanymi artystami. Od wielu lat oddany pracy w Elektra Studio. Autor i pomysłodawca projektu Nie Wiem Kto.

Nie wiem kto Przemek Momot_1

Nie Wiem Kto
Producent: KRAKERZ
Dystrybucja: Pomaton EMI
Data premiery: 05.10.2010
sugerowany wiek: 4+
Dostępne są dwa wydania – CD1 – płyta z piosenkami; CD2 (wydanie specjalne) – płyta z piosenkami + płyta z samym podkładem muzycznym.

(Dodano: 2010-10-05)

Dodaj komentarz