Wiadomo było, że historia Czupieńków będzie miała kontynuację stworzoną przez to samo trio (autor – Gérard Moncomble, tłumaczka – Ewa Kozyra-Pawlak, ilustrator – Paweł Pawlak), z niecierpliwością czekałam więc na następną część opowieści. I oto jest, a jej tytuł to „Smok”.
Tym razem podglądamy Czupieńki, pracowite małe stworki mieszkające w domkach na drzewach, jesienią. Zbierają owoce pokrzepidełka, by zrobić z nich zapasy na zimę. Owo tajemnicze pokrzepidełko pojawiło się już w pierwszej części („Gwiazdka”). Można z niego robić „herbatkę, konfitury, kompocik”. „Mniam, mniam!” – powiedziałby Czupieńki. Z chęcią wprosiłabym się do nich na filiżankę cudownego naparu z rośliny o tak obiecującej nazwie.
Gdy mali bohaterowie uzbierali już pełne skrzynie niezwykłych owoców i wracali do swoich domów, drogę zastąpił im… Smok Żarłok. A był to Smok, który w interpretacji ilustratora Pawła Pawlaka, znacznie odbiega od powszechnych wyobrażeń o tym gatunku – otóż ten czupieńkowy nie jest nawet zielony. Nie ma też łusek i raczej nie zieje ogniem. Wygląda bardzo sympatycznie, jak duży pies z krowimi rogami, czerwonym, bobrzym ogonem i czarną kulką zamiast nosa. Przypomina szczeniaka ze zbyt grubymi, a więc nieproporcjonalnymi w stosunku do reszty ciała, łapami.
„Potwór” ten, choć sympatyczny, w mgnieniu oka pożarł całe zapasy pokrzepidełek zebrane przez leśne stworzonka. Na podobne ekscesy Czupieńki nie mogły więcej pozwolić, oznaczałoby to dla nich bowiem duże trudności w przetrwaniu zimy. Dlatego zdecydowały, że muszą zbudować pułapkę na smoka i w ten sposób powstrzymać go przed pustoszeniem czupieńkowych spiżarni.
Ogólnej radości, jaka nastąpiła po uwięzieniu Żarłoka, nie poddał się jedynie wrażliwy Tycipieniek (ten sam, który w poprzedniej części uratował gwiazdkę). Gdy zobaczył, że uwięziony w ciemnym dole smok, zalał się rzewnymi łzami, uznał, że nie można porzucić go w tak fatalnej sytuacji. Czupieńki uwolniły więc swojego „oprawcę” i… nauczyły go samodzielności! Oczywiście, nie przyszło im to bez trudu, ale aby przekonać się, jak heroicznych sposobów musiały użyć, odsyłam do lektury.
I znów, jak w poprzedniej części, więcej w tej książce „mówią” obrazy niż słowa. Rysunki mistrza koloru, jego czarnej, kanciastej kreski, dowcipu i daru budowania nastroju. Pawlak tak sugestywnie odmalował świat zupełnie nam nieznany, że jestem gotowa pójść do lasu i szukać malutkich stworków z wydłużonymi ryjkami i wysokimi kapeluszami. Do tego treść książki: sympatyczna opowieść, która w szczęśliwym zakończeniu daje naukę o wrażliwości, empatii, odwadze, tolerancji i altruizmie. Całkiem sporo, jak na 32-stronicową książkę, w której ilustracje zdecydowanie przeważają nad tekstem, prawda?
Polecam i gwarantuję, że nie będzie to książka bezczynnie stojąca na półce. Sama będzie się napraszała, by do niej wracać.
Agata Hołubowska
nasza ocena: 5
Czupieńki. Smok
Gérard Moncomble
przeł. Ewa Kozyra-Pawlak
il. Paweł Pawlak
wyd. Media Rodzina, 2010
wiek: 3+
(Dodano: 2010-11-27)