Dobrze się dzieje, że sztuka „poważna”, przestała być już zarezerwowana dla poważnych, dorosłych odbiorców. Coraz częściej podejmowane są próby serwowania jej w sposób przystępny i strawny nawet dla kilkulatka.
Jeśli ktoś sądził, iż wszystkie słonie są do siebie podobne jak dwie krople wody, to był w błędzie. I nie chodzi wcale o to, że jedne są bardziej szare, a inne mniej; nie o to również, że jedne są bardzo, bardzo poważne, a inne tylko bardzo.
Strzeżcie się Kamilko, Martynko i inne bohaterki ulubionych książek małych dziewczynek, bo oto nadchodzi Basia – osóbka mądra i wesoła, choć czasem niesforna.
Całkiem niedawno okazało się, że J.R.R. Tolkien był także twórcą literatury dla dzieci, a do tego świetnym ilustratorem tejże. Jego niezwykła książka, Pan Błysk („Mr Bliss”), o istnieniu której wiedziały jedynie kręgi wielbicieli twórczości autora Władcy Pierścieni, ukazała się właśnie na polskim rynku nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Ta książka bardzo mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się, że dzieło wyróżnione prestiżową amerykańską National Book Award okaże się pospolitym czytadłem dla dorastających dziewcząt, w dodatku przesłodzonym i mdłym jak tania woda kwiatowa. Autorce udało się uniknąć wszelkiej oryginalności, zarówno w warstwie fabularnej, jak i językowej. Książka powiela ograne motywy i schematy, nie dodając do nich