Nietrudno zauważyć, że umiejętność poprawnego pisania zanika. Wystarczy zajrzeć do Internetu. Roi się w nim od „odwarznych menszczyzn szukajoncych mocnyh wrarzeń” i „blądynek obużonych obłódom żeczywistosici”. Nie, żebym miała coś przeciwko blondynkom. Pod warunkiem oczywiście, że pisane są przez „on”. Nie da się bowiem ukryć, że poziom znajomości języka polskiego oraz zasad poprawnej pisowni dramatycznie spada.
(więcej…)
Przed wielu, wielu laty, kiedy zaczynałam dopiero swoją przygodę z czytaniem, wpadła mi w ręce książka o dziewczynce Leli i zaczarowanym dębie, który spełniał jej życzenia. Była bardzo ciekawa, lecz niestety, kończyła się szybko tym, że w drzewo rąbnął piorun i Lela musiała stać się z powrotem normalną dziewczynką. Byłam tym zakończeniem fatalnie rozczarowana i zachodziłam w głowę, co się mogło dziać dalej. Czy to możliwe, żeby czary umarły razem z drzewem? Przecież, jeśli są naprawdę czarodziejskie, to powinny żyć wiecznie!
(więcej…)
Najpierw miłe zaskoczenie – trzymam w dłoniach bardzo ładne pudełko z tektury falistej – jak prezent od bliskiej osoby. Pudełko ma okienko, zaglądam i widzę… żółciutką cytrynę. Otwieram. Teraz biorę do ręki – książeczkę dotykową wykonaną z filcu 4-milimetrowej grubości. Ma 4 kartki. Na każdej inny owoc: oprócz wymienionej cytryny, także banan, pomarańcza i winogrona. Pod palcami jest przyjemnie, miękko, ale i wyraziście, tzn. kontury owoców są mocno zarysowane, wycięte, więc z łatwością można poznać, jaki tworzą kształt. (więcej…)
„Mam zadarty nos, za duże stopy, ogólnie jestem brzydka i nikt mnie nie chce… Co z tego, że państwo Milewscy chcą mnie zaadoptować. Pewnie tylko mnie wypożyczą, a potem znowu oddadzą do domu dziecka. Już tyle lat w nim mieszkam…” Taki, mniej więcej, sposób myślenia charakteryzuje Martę – bohaterkę książki Ireny Landau o tytule „Witaj, córeczko!”
(więcej…)
Czy powiastki, których znaczna część powstała ponad sto lat temu, mogą zainteresować współczesne dzieci? Czy spodoba im się ich angielski (można by nawet rzec: wiktoriański) humor? Czy polubią ich bohaterów?
(więcej…)
Może to dziwne, ale nigdy nie tęsknię za czasem, gdy byłam dzieckiem. Nie dlatego, że miałam nieudane dzieciństwo, raczej dlatego, że bardzo cenię sobie dorosłe prawo dokonywania wyboru. Fakt, że mogę o sobie decydować, daje mi poczucie siły i stabilizacji. Dziś, gdy sama jestem mamą, czasem zapominam, że jako dziecko musiałam o to prawo walczyć. Dlaczego mam włożyć zieloną bluzkę, skoro mam dziś nastrój na pomarańczową? Dlaczego muszę jechać z ojcem na wycieczkę rowerową, skoro wolałabym poczytać książkę? Na obiad schabowy? Mam ochotę na naleśniki z polewą czekoladową! Podejmujemy za nasze dzieci tak wiele decyzji, że czasem zapominamy o tych, które mogłyby podjąć same.
(więcej…)
Śmiem twierdzić, że ta książka stanie się bestsellerem. Być może znajdzie się również ktoś, kto na jej podstawie zechce nakręcić film (czego, oczywiście, autorowi życzę). Scenarzysta nie miałby wiele do zrobienia, gdyż w książce znaleźć można bardzo szczegółowe opisy świata przedstawionego, dynamiczne dialogi, wartką akcję i sporo ciekawych przygód głównego bohatera, dwunastoletniego Łukasza. To jakby gotowy scenariusz młodzieżowego filmu przygodowego z elementami science-fiction. A o czym mowa? O najnowszej książce Marcina Szczygielskiego – „Za niebieskimi drzwiami”. Ten, uhonorowany już kilkoma poważnymi nagrodami, autor ma szansę na kolejną. Myślę, że wielbicieli jego twórczości nie muszę do tego specjalnie przekonywać.
(więcej…)
Co takiego ma w sobie stworzona przez Astrid Lindgren dziewczynka z rudymi warkoczykami, że od pokoleń gości w domach, w których mieszkają dzieci? Jak to się dzieje, że na całym świecie ukazują się kolejne wydania książek o Pippi, powstają nowe adaptacje teatralne, filmy, a wizerunek bohaterki pojawia się na ubraniach, grach, zabawkach? Jestem przekonana, że tę tajemnicę chciałby poznać każdy pisarz, każdy artysta tworzący dla najmłodszych. Choć pozornie czujemy, w czym rzecz, Pippi nadal pozostaje niedoścignionym wzorem.
(więcej…)
Mój 8-letni syn Janek podczas każdej, nawet krótkiej podróży samochodem, zarzuca mnie gradem pytań o nowo poznane językowe wyrażenia. To nasza rodzinna zabawa, wywodząca się jeszcze z czasów przedszkolnych.
(więcej…)
Marta jest zwyczajną dziewczynką, jednak jej nieszczęście polega na tym, że nie ma zwyczajnej mamy. Ponieważ jej mama jest dziennikarką telewizyjną, ciągle zajętą pracą i udającą młodszą, niż jest w rzeczywistości. Gdy raz proponuje Marcie zabawę, że będą siostrami, dziewczynka uznaje to za miłą grę, ale gdy okazuje się, jaki miała ona cel – nieprzyznanie się do posiadania córki – przestaje być już zabawna. Mama Marty rozstała się z jej tatą już dawno temu. Zaszła w ciążę, gdy była jeszcze na studiach, nie zdążyła się „wyszaleć” (jak to się potocznie mówi) i dopiero teraz nadrabia zaległości, kosztem czasu, jaki powinna poświęcić swojemu dziecku.
(więcej…)